piątek, 11 marca 2016

"Masakry" AVON i YVES ROCHER :)

Witajcie Kochani! :)

Wiem, że niezbyt często dodaje nowe posty, ale wybaczcie mi robię to pomiędzy pisaniem pracy dyplomowej a nauką i zajęciami. :( Brakuje mi trochę wolnego czasu na relaks i ulubione seriale, ale na nowe wpisy oczywiście zawsze staram się wygospodarować troche czasu. :) W głowie mam tyle ciekawych temtów na nowe posty, że chyba muszę zacząć je zapisywać aby niczego nie zapomnieć.:)

Pośród wszystkich pomysłów jakie kłębią mi się w głowie dzisiaj wybrałam temat maskar. Opowiem wam o trzech, które ostatnio, a nawet dłużej niż ostatnio, są moimi ulubieńcami. Wszystkie trzy nabyłam zupełnie przypadkowo i gdyby nie to, to chyba nigdy nie zdecydowałabym się na ich zakup. ;) Z tego miejsca muszę podziękować mojej mamie bo to dzięki niej odkryłam moje perełki.

Pierwszą maskarą o jakiej postaram się wam opowiedzieć jest Pogrubiający tusz do rzęs SuperShock Max firmy Avon. Jest to tusz który mam najdłużej i po prostu go uwielbiam. Wydaje mi się, że była jeszcze wersja wodoodporna ale nie mogę jej teraz znaleźć na stronie. 
Zacznijmy od tego co obiecuje nam producent: "Pogrubiający tusz do rzęs SuperShock Max nadaje maksymalną objętość rzęsom. Do 15 razy grubsze rzęsy bez grudek. Głęboki odcień czerni. Pogrubia rzęsy na całej długości. Innowacyjna spiralna szczoteczka ze specjalnie wyprofilowanymi zygzakowatymi kanalikami nakłada na rzęsy maksymalną ilość tuszu.
Zaawansowana pogrubiająca formuła z powiększającymi włóknami i proteinami otacza każdą rzęsę nadając jej maksymalną objętość bez obciążania. Maksymalny efekt na długo czas." Teraz pozostaje pytanie czy to prawda. 
Ja z mojej strony mogę powiedzieć, że choć byłam przeciwniczką sylikonowych szczoteczek, tak ta podbiła moje serce w 100%, w sumie to dzięki niej przekonałam się do tego typu szczoteczek. Posiada rzędy krótkich i miękkich grzebyczków, które bardzo ładnie rozdzielają rzęsy, nawet przy nałożeniu kilku warstw nie sklejają ich i nie tworzą brzydkich pajączków. Na moich cienkich, krótkich i prawie białych rzęsach maskara daje bardzo widoczny efekt. Rzęsy są wydłużone i bardzo pogrubione. W moim przypadku z niczego powstaje naprawdę duże łał. ;) Producent obiecuje nam głęboką czerń i w tym przypadku to prawda. W żaden sposób tusz nie opalizuje nam na żaden inny kolor. Przejdźmy do rzeczy, moim zdaniem, najważniejszych czyli do osypywania się i trwałości. Osobiście nie zauważyłam żadnego osypywania się, chyba, że przetarłam mocniej oko, ale to rzecz oczywista. Tusz wytrzymuje na rzęsach w moim przypadku cały dzień. Z racji, że nie jest wodoodporny to wiadomo jak się popłaczę, czy załzawią mi oczy zmywa się lekko z dolnych rzęs, ale to mój wybór i muszę z tym żyć. Co do tej maskary mam jedną uwagę. Na początku, jak zaczęłam ją stosować przy zmywaniu jej szczypała mnie w oczy. W tym momencie już tego nie obserwuje. Używam ją od ponad pół roku i na pewno będę do niej wracała. :)

Kolejną maskarą o której chcę wam powiedzieć jest Tusz do rzęs SuperShock, również firmy Avon. Co piszę o tym produkcie producent: "Rewelacyjny, superpogrubiający tusz SuperShock dodaje spojrzeniu zabójczej mocy. Osiągnij do 12 razy grubsze rzęsy w jednym kroku, bez żadnych grudek! Natychmiastowe pogrubienie, równomierne pokrycie, dokładne rozdzielenie rzęs oraz głęboki kolor. Syntetyczna szczoteczka Volume Boost umożliwia
nałożenie większej ilości tuszu już za pierwszym razem i dokładnie do rozprowadza - bez grudek i sklejania. Unikalna formuła z mikrowłóknami, które puchną i rozszerzają się jak gąbka, by nadać każdej rzęsie z osobna nieprawdopodobną i niezwykle trwałą objętość." 
Na moje oko długość grzebyczków w oby tych maskarach jest podobna. W przypadku SuperShock włoski usadzone są gęściej a w rzędach nie występują przerwy. Kolor w tym przypadku również nie opalizuje na inne kolory. Na moich rzęsach SuperShock daje jeszcze większy efekt łał, niż Super Shock Max. :) Rzęsy są jeszcze bardziej pogrubione i wydłużone ale nie posklejane. Maskara nie osypuje się, wytrzymuje cały dzień i jak w przypadku poprzedniczki moja wersja nie jest wodoodporna więc lekko się zmywa gdy załzawią mi oczy bądź popłaczę. W tym przypadku również na początku trochę piekły mnie oczy podczas wieczornego demakijażu, ale po pewnym czasie problem znikną, może się uodporniłam. :) Tusz posiadam i użytkuje trochę krócej niż pół roku i kupuję zamiennie z SuperShock Max. 


Do uzyskania pożądanego przeze mnie efektu w przypadku obu tych maskar potrzebowałam 3 warstw bądź 4 przy mocniejszym makijażu oka. Jak na moje rzęsy to spoko efekt. ;p Dla mnie dużą zaletą jest również to, że dzięki szczoteczkom aplikacja jest bardzo wygodna i precyzyjna. Niestety, muszę z tego miejsca z przykrością stwierdzić ze obie idealne wręcz moim zdaniem maskary posiadają jedną wadę. A mianowicie szybko wysychają. :(

Kolejnym tuszem o którym chcę wam opowiedzieć jest Pogrubiający tusz do rzęs Sexy Pulp marki Yves Rocher. O tym produkcie producent nie mówi nam za wiele, tylko tyle, że ekstremalnie pogrubia rzęsy oraz powoduje uwodzicielskie spojrzenia. Posiada grubą i gęstą szczoteczkę aby równomiernie pogrubić każdą rzęsę. To może ja postaram się powiedzieć o tej maskarze trochę więcej. :) 


Maskarę tą otrzymałam w ramach prezentu za założenie karty klienta w oto tym sklepie. Bardzo fajny pomysł, mi się podoba. :) Ale wracajmy do tematu. ;p Szczoteczka rzeczywiście jest duża, gęsta i nie sylikonowa. W rzeczywistości bardzo pogrubia rzęsy, nawet jestem skłonna stwierdzić, że bardziej niż te tusze z Avon. Niestety coś za coś. W przypadku tej maskary rzęsy są jednak trochę posklejane, nie tak, że mamy pajęczynę na oczach ale jednak. Ja osobiście tego nie lubię i muszę rozczesywać rzęsy grzebyczkiem. Nie miej przy starannym nałożeniu i rozczesaniu efekt jest na prawdę bardzo ciekawy i uwodzicielski. ;p Dużym minusem tej maskary jest fakt, że malując rzęsy malujemy wszystko do około. Jakbym się nie starała, nie wygibasowała to zawsze mam umazane powieki, masakra. Myślałam, że to tylko ja jestem jakąś łajzą ale rozmawiałam z koleżankami i niestety one również to potwierdziły. :( Maskara nie osypuje się i wytrzymuje na rzęsach cały dzień. Tutaj ma plusa. Nie szczypie w oczy, przyjemnie się zmywa i z tego co przeczytałam nie jest wodoodporna. Ostatnio koleżanki stwierdziły, że czerń na niebieską poświatę. Ja tego nie dostrzegłam ale zwrócono mi na to uwagę to wam o tym powiedziałam. Używam jej od 3 miesięcy, ale w cenie jakiej jest dostępna raczej jej nie kupie, mimo, że daje bardzo fajny efekt. Może gdyby aplikacja była trochę przyjemniejsza. Trochę jest to uciążliwe gdy godzinę robimy cieniami oko a później klops bo cała powieka w "masakrze", no cóż. :) 

Rozpisałam się o każdej z osobna a zapomniałam wspomnieć o cenach, cała ja. :) 
  • Avon SuperShock Max 10 ml  -  cena regularna 36,00 zł. 
  • Avon SuperShock 10 ml - cena regularna 36,00 zł.
    Obie maskary zawsze kupuję w promocji za około 15 - 17 zł. Rzadko kiedy nie są one przecenione, więc przeglądajcie gazetki albo zaglądajcie na stronę internetową Avon. ;) 
  • Yves Rocher Sexy Pulp 9 ml - 57,00 zł. 
Z mojej strony dzisiaj to wszytko. Mam nadzieję, że przydadzą się wam informacje zawarte w poście, jeśli tak to bardzo się cieszę. Zapraszam zainteresowanych do zaglądania, a niezainteresowanych do zapoznania się z poprzednim postem, gdzie wszystko jest wyjaśnione. :)
Pozdrawiam! Do zobaczenia. Pa! :)  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz