wtorek, 12 lipca 2016

Made in China czyli HAUL zakupowy z Aliexpress #3

Witajcie Kochani!




Dzisiaj przychodzę do was, jak widać w tytule, z haulem zakupowym ze stronki Aliexpress. Dawno już nie było u mnie takiego typu wpisu a z racji, że trochę ostatnio pozamawiałam to postanowiłam podzielić się z wami moimi zdobyczami. Haul będzie dotyczył nie tylko kosmetycznych produktów. Zapraszam więc do czytania! :)




Może będę opisywać w kolejności w jakiej przyszły mi produkty, więc zaczniemy od zalotki. Tak pewnie ktoś pomyśli "głupota zamawiać zalotkę z Chin jak za grosze można ją kupić w sklepie". Kto co lubi, ja przy okazji zakupów dodałam ją do koszyka. Zalotka jak zalotka, dodatkowych super funkcji nie posiada, ale swoje zadnie spełnia. Ta, którą zamówiłam jest najzwyklejsza. Wykonano ją z metalu a uchwyt pokryto gumą. Dodatkowo w zestawie dołączono dodatkową gumkę. Ja uważam, że swoje zadanie spełnia i jestem z niej zadowolona. Za swoją zalotkę zapłaciłam $0,48 czyli w przeliczeniu na złotówki nie całe 2 zł. Paczka szła do mnie 21 dni, czyli bardzo szybko.

Kolejny mój zakup to okulary przeciwsłoneczne. Są one plastikowe, z dosyć miękkiego ale wydaje mi się solidnego plastiku. Ja wybrałam  transparentne szare z niebieskimi lustrzanymi szkłami. Szkła są rzeczywiście lustrzane z niebieską poświatą, dodatkowo są dosyć ciemne. Wykonane są z plastiku w standardzie Chin. Jednak moim zdaniem całe okulary wyglądają na prawdę ciekawie. Jak do tej pory okulary sprawdzają się dobrze. Nie spodziewałam się wysokiej ochrony przed promieniami UV. O tym nie znalazłam żadnej informacji. Najważniejsze jest to, że zmieściły się na moją wielką głowę. :) Koszt tych okularów to $1,47, czyli około 6 zł. Na towar czekałam 22 dni. Zarówno okulary jak i zalotkę zamówiłam w tym samym czasie i przyszły mi dzień po dniu. Także na prawdę szybka wysyłka.



Kolejną przesyłką jaką zamówiłam z Aliexpress są matowe pomadki w płynie Lime Crime. Je również zamówiłam z czystej ciekawości. Zakupiłam dwa kolory CASHMERE oraz BLEACHED. Recenzje o tych pomadkach postaram dodać w najbliższym czasie, więc teraz za dużo o nich wam nie powiem. Jedna sztuka kosztowała $1,35, w przeliczeniu około 5 zł. Co do czasu dostawy to strasznie się zawiodłam na tym sprzedawcy i więcej u niego nic nie zamówię. Na przesyłkę czekałam prawie 2 miesiące. Dodatkowo sprzedawca w ogóle nie odpisywał na moje wiadomości, istna porażka. Z tego co widziałam, to ciężko w tym momencie jest już dostać te pomadki na Ali. Więcej o samych produktach powiecie się w następnym wpisie.








Mam nadzieję, że lubicie AliHaule tak jak i ja. Na pewno nie zaprzestanę na tym zamówieniu, więc czekajcie na więcej. Na dzisiaj to już wszystko.
Do zobaczenia. Pa!

środa, 6 lipca 2016

Pielęgnacja włosów część 3. Maski do włosów

Witajcie Kochani!

Czas na trzeci, ostatni już wpis dotyczący pielęgnacji włosów. Dzisiaj na tapetę weźmiemy maski do włosów. Mam wam do zaproponowania 3 maski, które testowałam i na które mam odmienne opinie. Wspomną jeszcze o jednej, której używałam około dwa lata temu ale z tego co pamiętam była godna polecenia i bardzo pomogła mi w doprowadzeniu do ładu moich włosów.

Nie przedłużając zaczynajmy...


Pierwszą maskę jaką chcę wam zaprezentować jest Intensywnie Regenerująca Maseczka do włosów z proteinami mlecznymi z firmy BioVax. Miała się ona znaleźć w projekcie denko ale skoro powstała seria o pielęgnacji to nie mogę jej pominąć. Maska posiada bardzo wygodne opakowanie o objętości 250 ml. Jest to może niewiele, ale uwierzcie wystarcza na bardzo długo. Ale przejdźmy do samej maski. Ma ona taką "maskową" konsystencję, czyli gęstą z perłową poświatą a sama jest w kolorze białym. Dodatkowo posiada bardzo przyjemny jakby mleczny zapach, który utrzymuje się na włosach dosyć długo. Jest to typowa maska pod termocap, ja nie lubiłam stosować jej jako odżywka bez czepka. Co czyni naszym włosom ta maseczka. Przede wszystkim odżywia, wygładza oraz nadaje blask. Włosy stają się po niej błyszczące, gładkie, dobrze się rozczesują i nie puszą ale nie obciąża ich, dodatkowo prześlicznie pachną. Jak już wspominałam maseczka mimo 250 ml wystarcza na prawdę na bardzo długo. U mnie przy nakładaniu zazwyczaj raz w tygodniu albo raz na dwa tygodnie wystarczyła na około rok. Produkty marki BioVax dostępne są w drogerii SuperPharm. Z tego co widziałam pojedyncze produkty można kupić w Rossmannie czy Hebe, ale akurat tą maskę widziałam jedynie w SuperPharm. Cena za 250 ml wynosi około 20 zł. Ja zazwyczaj produkty tej marki kupuję na promocjach, które są dosyć często i wówczas płacę około 12 zł jak dobrze pamiętam. Dodatkowo słyszałam, że bardzo dobra jest również maska do blond włosów tej marki, osobiście stosowałam ją raz z saszetki i myślę, że na pewno ją kupie. :D A właśnie, czasami w drogeriach można spotkać maski czy odżywki BioVax w saszetkach, fajna opcja na spróbowanie. Podsumowując bardzo polecam tą maskę osobom ze zniszczonymi, delikatnymi włosami.

Kolejna maska o której wam opowiem to Odbudowująca i Odżywiająca maska do włosów marki Farcom z serii Seri Natural Line. W jej składzie znajdują się ekstrakty z miodu oraz migdałów.  Posiada ona również bardzo wygodne, uwaga!, litrowe zakręcane opakowanie. Maska ma taka galaretowato-budyniową konsystencję, hm... nie wiem jak ją opisać jest dla mnie dosyć specyficzna. Jest ona białożółtego koloru również z perłową poświatą. Dodatkowo prześlicznie pachnie. Jej główną zaletą oprócz wielkości jest skuteczne nawilżenie włosów. Włosy są bardzo miłe w dotyku, gładkie i sypkie. Dodatkowo maska nie obciąża ich i ułatwia rozczesywanie. Ogromnym plusem tej maski jest również jej użytkowanie.
Nadaje się ona zarówno pod termocap jak typowa maska ale również, świetnie sprawdza się jako odżywka. Dla mnie istny MUST HAVE każdej dziewczyny, która lubi dbać o włosy. Dostępna jest w drogerii Hebe za około 16 zł, jak dobrze pamiętam. Także cena w porównaniu do opakowanie to kosmos, pozytywny oczywiście. Jest ona tak wielka, że ja obdarowałam dolewkami mamę i koleżanki a nadal ją "męczę" i nie mogę skończyć. Polecam ją bardzo serdecznie wszystkim! :D



Trzecia ostatnia już to maska do włosów z olejem argonowym i jedwabiem firmy Romantic Professional. Jeżeli czytaliście mój ostatni wpis to skojarzycie, że opisywałam tam odżywkę z tej serii. Bardzo chciałabym równie dobrze napisać na temat tej maski ale niestety... Posiada ona równie wygodne, zakręcane opakowanie o pojemności 500 ml. Jest ona w kolorze białym z "perłowa" poświatą a jej konsystencja jest rzadsza w porównaniu do pozostałych, taka bardziej budyniowata. Zapach jej jest czysto chemiczny ale przyjemny tak jak i odżywki z tej serii. Co robi włosom... Moje tylko puszy. O tyle ile odżywka sprawdzała się świetnie, tak maski moje włosy nie polubiły. Po umyciu są strasznie spuszone i sianowate. Może jakiś składnik mi po prostu nie odpowiada. Maskę tą można stosować pod termocap ale również jako i maskę, 3 min na włosach i spłukujemy.
 Co do wydajności to pewnie i jest ale ja tego nie sprawdzę bo nie zamierzam jej więcej używać. Maska dostępna jest w różnych drogeria czy nawet w Auchman. Jej cena jest nie wielka za 500 ml płacimy około 11 zł. Nie będę jej odradzać nikomu, bo każdy ma inne włosy. Mi po prostu się nie sprawdziła.









Dodatkowo wspomnę przy okazji tego postu o masce z granatem i aloesem firmy Arterra, dostępnej oczywiście w drogerii Rossmann. Kosztuje ona śmieszne pieniążki bo 9 zł a dodatkowo często jest w promocji. Chcę o niej wam pobieżnie powiedzieć, gdyż wiem, że jest na prawdę w porządku. Ładnie nawilża włosy i ułatwia ich rozczesywanie. Nie posiadam jej od pewnego czasu ale na pewno do niej wrócę. Także polecam! :)

Na dzisiaj to już wszystko. Tym oto wpisem kończymy serię o pielęgnacji włosów. Na pewno jednak nie będzie to ostatni wpis na temat włosów. Pozdrawiam was serdecznie!
Do zobaczenia Pa :D