Chwilka przerwy od nauki więc zabieram się do pisania kolejnego wpisu dla was. Co jak co ale są rzeczy ważne i jeszcze ważniejsze a blog się sam nie poprowadzi. ;p
Dzisiejszy wpis będzie kontynuacją serii na temat pielęgnacji włosów. Skoro zaczęliśmy od szamponów, czyli fundamentu pielęgnacji włosów to teraz należy przejść do kolejnego bardzo ważnego, moim zdaniem prawnie na równi z szamponem, filaru pielęgnacji czyli... nasze kochane odżywki do włosów. Nie wiem jak wy, ale ja w tym momencie nie potrafię umyć włosów i nie nałożyć odżywki... Może jestem dziwna nie wiem. ;p
Spokojnie dzisiejsza lista produktów nie będzie tak długa jak kolejki do lekarza, bo opowiem wam tylko o czterech odżywkach. Niestety nie mam żadnego bubla. :/ Może dlatego, że gdy znajdę odpowiednią odżywkę to rzadko ją zmieniam. Najczęściej jeśli nie jest już dostępna lub po jakimś czasie zacznie negatywnie wpływać na moje włosy. Poza tym zawsze przed zakupem kolejnego produktu przegrzebuje internet i czytam z milion recenzji, takie zboczenie. ;p
Dobra koniec wywodów bo to ma być zwięzły wpis a nie "Potop" więc zabierzmy się za konkrety. ;p
Zacznę może od odżywki/balsamu, który już niestety nie posiadam ale na prawdę jest wart uwagi. Mianowicie mowa o regeneracyjnym balsamie do włosów Romantic Professional firmy Forte Sweden. W tym momencie nie pamiętam dokładnie jest składu, ale wiem, że zawiera olej arganowy oraz jedwab. Postaram się w sieci znaleźć zdjęcie składu, bo niestety ja od dawna nie mam już opakowania. Jeżeli chodzi o moje doświadczenia z tym balsamem to byłam bardzo zadowolona. Moje włosy były pięknie wygładzone bez obciążenia, pamiętam, że to była chyba moja pierwsza odżywka, która ujarzmiła puszek na mojej głowie. Włosy wyglądały bardzo ładnie po użyciu tego produktu. Były lśniące, gładkie oraz łatwo się rozczesywały.
Dodatkowym plusem odżywki jest bardzo przyjemny zapach, który utrzymywał się na włosach dosyć długo. Niestety ostatnimi czasy miała problem z jej dostępnością więc zostałam zmuszona do zmiany odżywki. Teraz jednak myślę, że ponownie ją zamówię. Balsam kusi również wielkością oraz ceną. Butla, bo nie butelka jest o pojemności prawie litra przy (uwaga) cenie 12 zł. Szok! Dodatkowo jest super wygodna w użyciu, gdyż ma pompkę. Pisząc tego posta przypomniałam sobie jak bardzo kocham tą odżywkę. <3 :) Co do dostępności, kiedyś można było dostać ją w każdym sklepie z produktami do włosów, teraz niestety obok innych produktów tej firmy tej akurat odżywki nie ma. Z tego co się orientuję można zamówić ją na allegro czy z drogerii internetowej ezebra. Tutaj pozostaje mały niesmak. Z tej firmy i serii posiadam również maskę, o której opowiem w kolejnym wpisie, ale dodam tylko, że nie zrobiła takiego szału jak właśnie ten balsam.
Kolejną odzywka o której chciałabym wam opowiedzieć jest odżywka Dove Repair Therapy Silk & Sleek. Ehm.. mój kolejny MUST HAVE do likwidacji puszku na głowie. Niestety już niedostępny. Jak się o tym dowiedziałam to załamałam ręce... :(
Ale do rzeczy... Ogólnie jest to głęboko regeneracyjna odżywka z mikro moisture serum, która dodatkowo wygładza włosy. Włosy gładkie jak jedwab, to obiecuje nam producent. Czy to cudowne serum działa odbudowująco to niestety nie wiem i się nie dowiem bo wycofali ją ze sklepów i nie mam jak kupić kolejnego opakowania. ;/ Jeżeli jednak chodzi wygładzenie włosów to jest magia. Jeszcze tak gładkich i lśniących włosów jak po niej nigdy nie miałam. Dodatkowo nie zauważyłam aby powodowała szybsze przetłuszczanie. Posiada dość płynną konsystencję, więc jej wydajność jest dość mała. Zapach odżywi jest bardzo przyjemny ale nie utrzymuje się szałowo. Po prostu maska ideał do moich włosów. Chyba napiszę do Dove aby ją ponownie wprowadzili! :) Niestety nie pamiętam jaki jest jej koszt, ale podejrzewam, że około 10 zł za 200 ml. Jednak było by to najlepiej wydane 10 zł, uwierzcie. Jeżeli wiecie gdzie mogę ją dostać to dajcie znać, proszę bo ja już załamałam ręce. :(
Trzecią odżywką godną zainteresowania jest Garnier Fructis Oil Repair 3. Jest to wzmacniająca odżywka z 3 odżywczymi olejkami: Awokado, Karite oraz z Oliwek. Producent obiecuje nam odbudowę, głębokie odżywienie oraz wygładzenie. Posiadam w tym momencie chyba 4 bądź 5 opakowanie tej odżywki i miałam z nią różnie przeżycia. To była moja pierwsza odżywka jaką kiedykolwiek używałam. ehm ten sentyment :) Początkowo, gdy moje włosy to było siano a nie włosy, bardzo pomogła mi w rozczesywaniu i owszem lekko je wygładzała. W tym momencie, kiedy moje włosy są już ogarnięte i wyglądają jak włosy daje duże wygładzenie i jej działanie pokrywa się z tym co mówi producent: "włosy jedwabiste i pełne blasku". Jednak uważam, że aby osiągnąć na prawdę fajny efekt przy pomocy tej odżywki potrzebny jest odpowiedni szampon. Zestawiałam ją z różnymi i przeważnie z każdym zachowywała się inaczej. Obecnie stosuje ją z Gliss Kur Total Repair i jestem w 100% zadowolona. Zapomniałam dodać, że odżywka ma obłędny zapach, który mogłabym wąchać cały dzień. Jest dosyć intensywny ale przyjemny, a na włosach utrzymuje się kilka godzin. Świeżo po umyciu jest bardzo intensywny. Odżywka jest gęsta i bardzo wydajna, mi wystarcza na długo.
Na dzisiaj to już wszystko. Pozostał nam już tylko jeden wpis z tej serii. Postaram się dodać go jak najszybciej.
Jeżeli wiecie, gdzie mogę dostać moją kochaną odżywkę z Dove napiszcie mi w komentarzu, proszę.
Do zobaczenia. Pa! :)