piątek, 26 lutego 2016

Moje pierwsze zamówienie z AliExpress.com / HAUL :)

Witajcie Kochani!

Dzisiaj przychodzę do was z postem troche nietypowym. Bardziej będzie to haul zakupowy niż recenzja. :)

Jakiś czas temu, postanowiłam zamówić coś z chińskiej stronki. Już wcześniej przychodziła mi taka myśl do głowy, ale jak to ja bałam się, nie wiedziałam jak to zrobić i z jakiej stronki najlepiej skorzystać. Pewnego dnia natknęłam się na recenzje pędzli do makijażu z AliEspress i postanowiłam spróbować. Na początek sprawdziłam w necie co to jest za stronka, jaką prowadzi politykę i oczywiście zapoznałam się z opiniami. Nie będę tutaj opisywała wam szczegółów, ponieważ zamawiałam z niej tylko raz więc jeszcze jej do końca nie znam. Zachęcam was do poczytania w internecie na ten temat, tam wszystko jest naprawdę dobrze opisane. Dodatkowym plusem jest to, że ostatnio zmodyfikowali stronę i jest ona po polsku a nie po angielsku. Ułatwia to trochę sprawę. Dodatkowo dostępna jest bardzo fajna aplikacja na telefon. Moim zdaniem ta aplikacja jest nawet lepsza niż strona w zwykłej przeglądarce, gdyż ma więcej możliwości. W aplikacji, gdy przeglądacie aukcje w sekcji opinie jest możliwość zobaczenia zdjęć, dodanych przez użytkowników, którzy wcześniej kupili dany produkt. Jest to super opcja gdy chcemy kupić ubrania. Niestety na komputerze nie ma możliwości zobaczenia tych zdjęć, przynajmniej ja ich nie widziałam. :(

Na temat AliExpress.com mogę powiedzieć, że jest to takie chińskie allegro, gdzie znajdziemy wszystko. :) Od przedmiotów dla domu przez makijaż, ubrania, obuwie, elektronikę do gadżetów dla zwierząt. Można tam spotkać rzeczy niby markowe w bardzo niskich cenach, lecz zazwyczaj okazują się one podróbkami. Na AliExpress ceny są naprawdę niskie a wybór ogromny. Niestety na stronie nie ma możliwości dokonania transakcji w złotówkach więc ja na przykład kupowałam w dolarach. U większości sprzedawców wysyłka jest darmowa więc to super duży plus. Sprawę z cłem nie do końca ogarniam ale ja nie dopłacałam ani złotówki do zamówienia. Podobno sprzedawcy wysyłają paczkę tak, aby ominąć cło. Czytałam, że cło doliczane jest jak przekroczy się kwotę (chyba) $ 150, ale jak wcześniej pisałam sprawdźcie to w internecie bo nie chcę was okłamać. Czas dostawy jest dosyć długi bo paczka przychodzi do nas po około miesiącu od zamówienia. Ja swoją otrzymałam po 25 dniach. Czytałam, że niektórzy dostają paczki już po 12 dniach. Paczki przychodzą zazwyczaj dobrze zabezpieczone, tak aby nic się w drodze nie uszkodziło.:) Dobra nie o AliExpress chciałam wam opowiadać a o moim zamówieniu. :)

Moje zamówienie nie było drogie. Chciałam spróbować czy to wypali, czy paczka w ogóle do mnie dojdzie. A wiadomo im więcej koszt tym większy płacz i rozczarowanie w przypadku gdyby mi przepadła. Z tego co czytałam jeśli nie potwierdzicie na stronie odbioru towaru to po przekroczeniu limitu czasu na wysyłkę (jak dobrze pamiętam 60 dni) pieniądze wracają na wasze konta.

Ale przejdźmy w końcu do zamówienia. :)

Jednym z zamówionych produktów jest zestaw pędzli do makijażu. Skoro pędzle mnie tam przyciągnęły to musiałam je zamówić. Zestaw składa się z 10 pędzli, 5 dużych i 5 małych do makijażu oka. Nie są to pędzle firmowe bo na trzonkach nie ma żadnych symboli czy nazwy firmy.

Pędzle wykonane są z miękkiego, niesypiącego się (jak na razie) syntetycznego włosia. Są one trochę gęstsze niż Sunshade Minerals. Na pewno zrobię jeszcze o nich oddzielny wpis, ale dopiero jak je przetestuje, bo paczkę otrzymałam wczoraj. :) Na pierwsze rzut oka mogę tylko powiedzieć, że pędzle do makijażu oczka są dość duże i trochę się martwię czy będą użyteczne. Mam nadzieję, że tak. :)

Cena tego zestawu to $ 5,90, czyli na złotówki około 20 zł. Jak na zestaw 10 pędzli to śmieszna cena, ale ja jeszcze się nie śmieje i zabieram się do testowania. ;) Na pierwszy rzut oka wydawaj się być w porządku i mam nadzieję, że się nie rozczaruje. U innych sprzedawców widziałam, że są różne warianty kolorystyczne tego zestawu w podobnych cenach.

Korzystając z tego, że nareszcie robiłam zakupy na chińskiej stronce, mogłam zamówić sobie gadżety, które zawsze chciałam mieć. Jednym z tych gadżetów jest Brushegg, czyli jajko do mycia pędzli. Już dawno chciałam sobie takie coś zakupić, ale cena tego jajka w drogeriach internetowych była moim zdaniem zbyt wysoka.  Na AliEkspress kupiłam je za $ 1,03, czyli około 4 zł, natomiast w drogeriach internetowych Brushegg kosztowało ponad 20 zł. Różnica ogromna jak na mój gust. :) Nie wiem czy jajko, które posiadam jest oryginalne czy też nie. O jego skuteczności, czy przydatności podczas mycia pędzli również dodam oddzielny wpis.

Kolejnym gadżetem który zamówiłam jest gąbeczka do makijażu. Posiadam już taką gąbeczkę, którą kopiłam w Hebe, za około 10 zł.  Cena tej zamówionej z AliExpress wynosi $ 0,56, czyli około 2-3 zł. Tutaj również widzimy dużą różnicę cenową. Do oryginalnego Beauty Blendera nawet nie ma co porównywać, gdyż kosztuje on około 70 zł. Także nie komentuje. :) Trochę bałam się, że przyjdzie mi mini gąbeczka która nada się tylko do rozcierania korektora pod oczami ale na moje szczęście jest normalnych rozmiarów. Na zdjęciu porównałam wam ją z tą kupioną w Hebe. Mają inny kształt ale podobne rozmiary. W dotyku ta z Hebe jest trochę bardziej twarda, ale jest to niewielka różnica. Jednym takim tycim minusem jest to, że zamawiałam gąbkę w kolorze niebieskim a dostałam taki beżowy. :( Trochę smutek ale nie tragedia. :p

Jako ostatni z mojego zamówienia jest czarny, wodoodporny Eyeliner. Kupiłam go, bo kiedyś błądząc w internetach widziałam na YouTube jego recenzje i bardzo dobrze się sprawdził. Jest on podobno bardzo wytrzymały, a co za tym idzie ciężki do zmywania. Kiedy malowałam nim swatche na ręku wydawał się być bardzo ale to bardzo czarny. Wydaje mi się, że będzie bardzo dobry w użytkowaniu gdyż nie trzeba nim przyciskać do skóry czy poprawiać milion razy aby pozostawił kolor, wystarczy jedno delikatne pociągnięcie. Jest to moje pierwsze wrażenia, gdyż jeszcze nie używałam tego eyelinera.:)  A kto wie może zostanie moim ulubieńcem. Cena tego produktu to $0,66, czyli około 3 zł.

Na końcu dodam, że żadne z zamówionych przedmiotów nie śmierdzi typową chińszczyzną. Od pędzli na początku było trochę czuć lakier do drewna ale po wyjęciu z folii szybko to minęło. :)

To już wszystko z mojego zamówienia, mam nadzieje że wam się podobał taki mój pierwszy haul. :) Teraz zabieram się do testowania i niedługo podzielę się z wami swoimi spostrzeżeniami. Mam nadzieję, że nie zawiodę się na tych produktach i oczywiście, że nie będzie to moje jedyne zamówienie. Już planuję zakupić z AliExpress lakiery hybrydowe do testowania, jestem ich bardzo ciekawa. Słyszałam o nich bardzo dużo pozytywnych komentarzy. :)
Polecam zajrzycie na AliExpress.com, a na pewno znajdziecie coś dla siebie.

Ja się z wami żegnam. Buziaki :) Pa!

sobota, 20 lutego 2016

Moja przygoda z paznokciami hybrydowymi! :)

Witajcie Kochani!

Chyba nadszedł czas, abym dodała wpis na temat paznokci hybrydowych. Swoją przygodę z hybrydami zaczęłam około 3 miesięcy temu. Już wcześniej bardzo lubiłam dbać o swoje paznokcie. Zawsze posiadałam dużą kolekcję lakierów i kiedy tylko mogłam to malowałam je na różne kolory, robiłam wzorki i inne ciekawostki. Niestety w szkole nie pozwalali mieć pomalowanych paznokci a obecnie na mojej uczelni panuje ten sam zwyczaj i jestem z tego powodu bardzo smutna. ;(

Swój zestaw do robienia paznokci hybrydowych kupiłam z firmy Cosmetic Zone.
Znajduje się w nim: lampa UV 36W, Aceton 150ml, Cleaner 150ml, TOP 15 ml, Baza 15 ml, jeden dowolny lakier 15 ml, blok polerski, 2 pilniki, oliwka do skórek, Remover, 250 sztuk wacików bezpyłowych, bambusowe patyczki oraz separatory do palców u nóg.
Cały zestaw kosztuje 164,99 zł. Jest to niestety nie mała inwestycja, doliczają jeszcze koszty innych lakierów, które musimy dokupić, bo komu wystarczy jeden. ;p

Zacznę może omawiać po kolei składowe tego zestawu, może nie wszystkie bo co mam pisać  na temat bambusowych patyczków, czy wacików bezpyłowych. Zajmę się tymi ważniejszymi elementami.

Zacznijmy od lampy, bo bez niej nie zrobimy zupełnie nic, a sami prędzej uschniemy z głodu niż lakier sam zastygnie na paznokciach. ;p
Ja posiadam lampę w kolorze różowym i jest śliczna, taka dziewczęcia. Wiem może to głupie ale jestem wzrokowcem i lubię jak coś ładnie wygląda. ;) Sama lampa jest wykonana z dość tandetnego plastiku a w środku wyklejona jest sreberkiem. Sreberko troche się odkleja, przynajmniej u mnie, ale nie wpływa to na jej użytkowanie. W środku znajdują się 4 lampy, każda po 9 W. Czas utwardzania z racji, że jest to lampa UV wynosi 120 sekund. Do wyboru mamy dwie opcje. Ciągłe naświetlanie lub timer 120 sekund. Jak do tej pory nie mam żadnych problemów z lampą, działa poprawnie i się nie psuje.


W zestawie znajdowały się baza i top firmy Cosmetic Zone o pojemności 15 ml. Nad bazą nie będę się dużo rozwodzić, bo nie ma nad czym. Jest ona wydajna i nie mam z nią żadnych problemów.
Natomiast top to trochę inna historia. Na początku wydawał się być w porządku, lecz z czasem zaczęłam zauważać, że coś jest z nim coś nie tak. Podczas nakładania występuje bardzo dużo pęcherzy powietrznych, ale z nimi łatwo można sobie poradzić. Inną sprawą jest to, że gdy utwardzimy go w lampie wygląda ślicznie, błyszczy się itp., ale gdy przetrzemy go cleanerem, aby zmyć lepką warstwę, staje się ona bardziej matowy a płytka wygląda na porysowaną. Czasami wystarczy lepeij przetrzeć cleanerem a czasami wręcz zdzierać warstwę i malować jeszcze raz. Wygląda to tak jakby nie zasechł do końca podczas utwardzania w lampie. Na niektórych kolorach również trzeba uważać, gdyż zostawia smugi. Podsumowując, przy najbliższym zamówieniu jednak zdecyduję się na TOP innej firmy, bo nie ma co się męczyć. :)

W swojej kolekcji jak dotąd posiadam tylko i wyłącznie lakiery z firmy Cosmetic Zone. Są one na prawdę w porządku, może do niektórych kolorów mogę się przyczepić ale to później. Firma Cosmetic Zone oferuję bardzo duża paletę kolorów, wśród których znajdziemy kolory pastelowe, błyszczące jak i neonowe.
Niektóre z nich są bardzo dobrze napigmentowana i wystarczą dwie warstwy aby uzyskać pożądany efekt, natomiast inne wymagają większej ilości warstw. Z tego co się orientuje, tak samo bywa w innych z lakierami innych firm.
Obecnie posiadam 5 kolorów o numerach: PST1, 004, 003, 202 i 018. Pośród nich mogę się przyczepić jedynie do koloru numer 003, czyli białego. Jest on bardziej gęsty od pozostałych i niestety musimy uważać bo łatwo robią się przy nim pęcherze, które powodują, że musimy zdzierać warstwy i malować jeszcze raz. Kolor 004 jest to taki delikatny róż i to właśnie on wymaga większej liczby warstw aby uzyskać odpowiedni efekt, ale nie sprawia to dużego problemu. Reszta kolorów jest w porządku i nie przysparzają mi kłopotów. :)

Do ozdabiania posiadam jeszcze syrenkę i 2 brokaty, które ślicznie wyglądają na paznokciach i dodają im blasku. Chciałabym dokupić jeszcze jedną syrenkę, która będzie drobniejsza od tej którą posiadam. Wszystkie te dodatki zakupiłam na aukcjach Allegro.pl za grosze, od 2 do 6 zł.

Rozpisałam się trochę a zapomniałam wspomnieć o cenach i zrobię to tutaj aby było bardziej przejrzyście. :)

Wszystkie ceny są ze strony producenta.
TOP 15ml - 24,99 zł
Base 15ml - 24,99 zł
Kolor 15m - 24,99 zł
Kolor 7ml - 17,99 zł

Paznokcie wykonane produktami tej firmy utrzymują się na moich paznokciach do czasu aż odrost zacznie mi przeszkadzać i sama je usunę acetonem, czyli około 1,5 tygodnia. Wyjątek stanowi sytuacja, kiedy sama zaczynam przy nich grzebać, zaczepiać, podważać itp., wówczas zaczynają mi odpryskiwać szybciej.
Czy hybrydy niszczą paznokcie? Moim zdaniem nie niszczy je sama hybryda a to, że przed nałożeniem bazy paznokieć musi być zmatowiony, czyli płytka spiłowany blokiem polerskim. Jest to jednak wykonywanie dosyć delikatnie, przynajmniej ja tak robię aby oszczędzić cierpień mojej i tak słabej płytce. :)

Na koniec wstawiam kilka zdjęć z moimi hybrydowymi paznokietkami. W razie nierówności czy innych defektów przymknijcie oko. Nie łatwo jest malować sobie samej paznokci. ;p



Dziękuje, że poświęciliście czas na przeczytanie mojego wpisu. Kolejny postaram się udostępnić jak najszybciej.
Pozdrawiam gorąco. Buziaki pa! :)

P.S.
Zapraszam do grona Obserwatorów! :)

wtorek, 9 lutego 2016

I Love Golden Rose! cz. 2

Witajcie Kochani!

Przepraszam, że tak długo nie publikowałam ale najpierw była sesja a później niestety się trochę rozchorowałam. W sumie nadal zdrowa nie jestem ale już nie mogłam dłużej zwlekać i spięłam wszystkie siły, które mi zostały i piszę dla was kolejny wpis. ;)

Jest to druga część posta na temat marki Golden Rose. W poprzednim mówiłam o kredkach do oczu i konturówce o ust a dzisiaj opowiem wam o moich matowych szminkach. Ostatnio też nabyłam odżywkę do paznokci tej marki i zastanawiam się czy o niej też wam napisać, ale dość krótko ją używam aby cokolwiek o niej powiedzieć. Dobra zobaczymy w praniu jak to wyjdzie. :)
Zasiądźcie wygodnie zaczynamy!

Zaczniemy może od szminek, które miałam jako pierwsze a mianowicie Golden Rose Velvet Matte Lipstick.
Może najpierw kilka słów, co obiecuje nam producent: Matowa pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera bogatą paletę odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude.
(źródło: goldenrose.pl)

W swojej kolekcji posiadam 3 pomadki w odcieniach: 04,09 i 20.
Jako pierwszą kupiłam szminkę numer 20. Jeśli dobrze pamiętam, nie licząc lakierów z dzieciństwa, to ta pomadka była pierwszym produktem jaki kupiłam tej marki. Dlaczego akurat Golden Rose? To był czysty przypadek. Oglądając jedną z vlogerek na yt strasznie spodobała mi się szminka, którą miała na sobie i koniecznie chciałam taką mieć. Przeglądają różne blogi wpadłam na Velvet Matte i kupiłam ją w ciemno, nie żałuje. :)

Producent obiecuje nam matowy produkt z satynowym wykończeniem i w zupełności spełnia swoją obietnicę. Szminki te są w 100% matowe jednak na ustach wyglądają jak kremowe. Bardzo dużym plusem produktu jest to, że nie są tępe i bardzo łatwo oraz przyjemnie aplikuje się je na usta. Pomadki te nie wysuszają ust w przeciwieństwie do inny tego typu produktów. Szminki są bardzo napigmentowane i posiadają prześliczne kolory. Utrzymują .się bardzo długo na ustach, Ścierają się podczas jedzenia czy picia, ale jaka szminka to wytrzyma. :) W swojej kolekcji Golden Rose posiada ogromną paletę kolorów bo aż 33 odcienie. Uważam, że w takiej gamie każdy znajdzie coś dla siebie. :) Należy wspomnieć tutaj też o cenie tych pomadek i jak to bywa w Golden Rose nie jest ona wysoka. Cena tych małych cudaków wynosi 11,90 zł. Uważam to do naprawdę niska cena jak na tak dobry produkt! :) Może was to zdziwi, ale muszę się przyczepić do opakowania. Nie powiem wygląda ładnie, na śliczny kolor i jest zgrabne, jednak to zamknięcie pozostawia mały niesmak. Po pierwsze gdy zakładamy przykrywkę nie słychać charakterystycznego trzasku, który upewnia nas, że szminka jest zabezpieczona. To jednak jest ten mniejszy minus. Najbardziej smuci mnie fakt, że gdy zamykamy szminkę  często w tym samym momencie ona nam się wykręca i zakładając przykrywkę zgniata nam cały czubek. Ja osobiście tego nie lubię i z lekka mi to przeszkadza. Jak wspomniałam mam 3 szminki i z każdą mam tak samo.
Krótkie podsumowanie i przechodzimy do ostatniej już pomadki. :(
Plusy: dobra pigmentacja, są kremowe, długo się utrzymują na ustach, cena
Minusy: opakowanie

Kolejną szminką którą posiadam, niestety tylko jedną, jest Golden Rose Matte Crayon Lipstick.
Numer jaki posiadam to 13.
Zobaczmy co obiecuje nam producent: 
Matowa pomadka do ust Matte Crayon tworzy na ustach aksamitne wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz wit. E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Bogata paleta kolorów zawiera odcienie od klasycznej czerwieni po różne odcienie nude.
A więc czy obietnice złożone przez producenta zostały spełnione? Matte Crayon Lipstick są matowymi, kremowymi szminkami w kredce. Mają wspaniała kremową konsystencje, która sprawia, że ich aplikacja to czysta przyjemność. Nie wysuszają ust, a wręcz jakby je nawet lekko nawilżały. Pigmentacja i trwałość tych szminek jest rewelacyjna. Marka Golden Rose  przyzwyczaiła nas już do ogromnego wyboru kolorów swoich produktów i w tym wypadku nie jest inaczej. W kolekcji znajduje się 19 odcienie, ale myślę, że to jeszcze nie koniec. :) Opakowanie tych szminek bardzo ułatwia aplikację produktu i przy większości kolorów nie wymaga użycia konturówki. Kredka nie jest automatyczna i trzeba ją temperować, jeśli jednak posiadasz dobrą temperówkę nie sprawia to żadnego problemu. Z tego miejsca nie zaskoczę nikogo ceną, która wynosi 11,90 zł. Czyli jak zawsze niska w porównaniu z jakością produktu. :)
Małe podsumowanie:
Plusy: konsystencja, trwałość, pigmentacja, cena, aplikacja, kolorystyka
Minusy: opakowanie (mogłoby być automatyczne)

Dużo dłużej posiadam te z Velvet Matte w moim odczuciu są one mniej kremowe i bardziej twarde niż te z Crayon Lipstick. Jeśli poszukujecie szminki, którą będziecie nosić w torebce i użytkować nie tylko w domu to bardziej polecam wam te z Matte Crayone Lipstick. Kredki te są dużo łatwiejsze w użytku i dużo łatwiej pomalować się nimi z samochodzie czy szybko w toalecie. Ja osobiście w tym momencie jestem zakochana w tych szminkach w kredce. Już od dłuższego czasu planuję odwiedzić stoisko Golden Rose i przygarnąć jakiś nowy kolor. 

Jeśli w jakikolwiek sposób wam pomogłam bardzo się z tego faktu cieszę. :) A wy macie już wyrobioną pinie na temat tych pomadek? Chętnie dowiem się co wy na ten temat myślicie. Czekam na komentarze i do zobaczenia. :) Pa!

P.S.
Przepraszam, jeśli ten post jest trochę bez ładu i składu, ale jestem jeszcze troche chora a mój mózg nie odpoczął po sesji. :) Od następnego się poprawie. :)
Buziaki :*